Podsumowanie MP U-20

Dawid Siemieniecki
Dawid Siemieniecki
Grzegorza Kulki zabrakło we Wrocławiu. Jego brak był bardzo widoczny

6. miejsce - Trefl Sopot 

Trefl Sopot do Wrocławia pojechał jako ustępujący mistrz. Wiadomo bowiem było, że nierealnym będzie obrona mistrzowskiego tytułu sprzed roku. Bez Grzegorza Kulki i Artura Włodarczyka, a jedynie z Pawłem Krefftem, braćmi Kolenda, nieźle grającym Damianek Szczepanikiem czy Kacprem Grzesiowskim, podobnym do Kulki jedynie warunkami fizycznymi i numerem na koszulce, nie było mowy o medalu. Zwłaszcza będąc w grupie ze Śląskiem i Asseco. Kto wcześniej widział choć jeden mecz jednych lub drugich, wie, o czym mowa. Zresztą potwierdzeniem niechaj będzie złoto dla Asseco i srebro dla Śląska.

Co jednak było niesamowicie miłym zaskoczeniem, to to, że Trefl nie położył się przed późniejszymi medalistami. Szans zbyt wielkich w obu spotkaniach nie miał, ale w obu wypadał przyzwoicie. W meczu ze Śląskiem sopocianie chyba za bardzo uwierzyli w swoje umiejętności strzeleckie. Oddali aż 32 rzuty z dystansu, z czego drogę do kosza znalazły tylko 4. Rzuty wolne (2/9) też lepiej przemilczeć. Jednak już inne rubryki były wyrównane. Z Asseco zespół, jeszcze wtedy mistrza, zagrał także bez kompleksów, a szczególnie dobre wrażenie pozostawili po sobie Łukasz Kolenda i Paweł Krefft.

Z przekroju całego turnieju na największe słowa uznania zasłużył chyba właśnie 16-letni Kolenda. Grał odważnie, nieraz ponosiła go fantazja, acz ma prawo, bowiem to jeszcze bardzo młody gracz. Widać u niego jednak to boiskowe "coś", co trudno określić słowami, a co jednocześnie podpowiada, że będzie to niezły gracz. Podobnie jego brat, dwa lata starszy Michał, który na co dzień trenuje już z seniorami. Ma dobre warunki fizyczne, jest wysoki jak na rzucającego lub niskiego skrzydłowego, co w seniorskim baskecie nie będzie dawało mu aż takiej przewagi, ale na chwilę obecną ją daje.

Treflowi w turnieju brakowało przede wszystkim podkoszowych. Jakub Karwowski miał najwyższy średni eval w zespole, niemniej nie wynikał on z doskonałej jego gry. Środkowy ma aż 215 cm wzrostu, ale jego rywale nie mają najmniejszego problemu, aby wypchnąć go z pola trzech sekund, lub - w ofensywie - przepchnąć. Karwowskiemu trudno będzie zrobić karierę, jeśli nie nabierze masy mięśniowej, a w tym temacie nic się u niego nie zmienia. I właśnie tego brakowało Treflowi - typowego środkowego, co zespoły, które zajęły wyższe miejsca, może poza Zastalem, w swoim składzie miały.

Turniej jednak Trefl może zaliczyć na mały plusik, chociażby przez braku strachu w meczach z Asseco i Śląskiem, przekonującą wygraną nad MKS-em i dobre zawody w bodajże jednym z najlepszych spotkań turnieju, czyli starciu o 5. miejsce z Biofarmem. Bilans sopocian, a więc 1-3, jest w tym wypadku dość mylący, bo zważywszy na to, czym dysponowali, a co zagrali, zwłaszcza w tak trudnej grupie, zasługują co najmniej na słowa uznania.

Polub Koszykówkę na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (0)