Historyczny sukces Rhein-Neckar Löwen i klapa THW Kiel. Za nami 50. sezon Bundesligi
Wikingowie nie dopłynęli do celu
Flensburgowi czkawką odbijają się dwa niespodziewane remisy w środku sezonu. Zawodnicy Ljubo Vranjesa stracili wówczas punkty w potencjalnie wygranych spotkaniach. Szczególnie zabolał remis z Hannoverem, bowiem na 10 minut przed końcem Wikingowie prowadzili 24:18! Niewiele lepiej było w Magdeburgu, gdzie zespół spod niemiecko-duńskiej granicy pozwolił rywalom zdobyć wyrównującą bramkę na osiem sekund przed końcem.
Tych punktów zabrakło na koniec sezonu. Flensburg wygrał potem sześć potyczek z rzędu, ale do Rhein-Neckar zabrakło jednego oczka. Na północy Niemiec mają czego żałować. Ljubo Vranjes stworzył ciekawy zespół, a przede wszystkim trafił z transferami. Rasmus Lauge Schmidt nakrył czapką większość ligowych rozgrywających, dużo dobrego do zespołu wniósł też Kentin Mahe, w razie potrzeby przesuwany z drugiej linii na lewe skrzydło.
Starzy wyjadacze z Flensburga też nie zamierzali odpuszczać i udowodnili, że wciąż wiele znaczą. Holger Glandorf zaliczył najlepszy sezon od trzech lat, drugą, o ile nie trzecią młodość przeżywał w bramce Mattias Andersson. Na swoim tradycyjnym wysokim poziomie duński duet skrzydłowych - Anders Eggert i Lasse Svan. Zespół trenera Vranjesa miał przesłanki, by myśleć o tytule.