Żużel. Egzotyka w cyklu Grand Prix. Łotwa za sprawą Andrzeja Lebiediewa dołącza do elity
Dokładnie tą samą drogą co wspomniany Adorjan i w tym samym roku awans wywalczył również włoski matador. Jego trasa wiodła przez tory, które znał lepiej niż własną kieszeń. Najpierw Terenzano, później były zawody w Austrii, a na koniec Lonigo, gdzie Castagna wygrał i po kilku miesiącach w wieku niespełna 35 lat mógł zadebiutować w GP. Nie był jednak w cyklu pierwszym Włochem, bo w 1996 w prowincji Vicenza z "dziką kartą" jechał Stefano Alfonso.
Castagna nie zaczął jednorazowej przygody ze światową elitą zbyt szczęśliwie. W Pradze i Pocking cierpiał po upadkach, choć w Niemczech ostatecznie znalazł się w tzw. fazie głównej i trochę podreperował dorobek punktowy. W sumie reprezentant Italii wbił się trzykrotnie do pierwszej szesnastki, choć w przeciwieństwie do Adorjana ani razu nie znalazł się w dwunastce. Ostatecznie przyszły wysoko usytuowany działacz światowej federacji ukończył mistrzostwa na 18. miejscu, czyli ciut wyżej od Węgra.
CZYTAJ WIĘCEJ: Światowe władze słowa "dotrzymały". Miały być niespodzianki? No to są
-
speed01 Zgłoś komentarzAndrzej nie daje się do GP. Wie to każdy, kto obserwował jego "popisy" w tym sezonie.
-
Zamknięta w klatce pożądania Zgłoś komentarzMa być emocjonująco, a nie egzotycznie. Jak GP będzie szło w kierunku dopuszczania do jazdy takie lebiegi pokroju Lebiediew…to trzeba się przygotować na rychły upadek tego cyrku.
-
Don Ezop Fan Zgłoś komentarzW GP bedzie nuda bez sasiada Don Bartolo Czekanskiego...