Żużel. Egzotyka w cyklu Grand Prix. Łotwa za sprawą Andrzeja Lebiediewa dołącza do elity
Przedstawicielem kraju fiordów, który jako pierwszy pojawił się na scenie GP, był Lars Gunnestad, lecz zawsze jako "dzika karta". Znanemu norweskiemu żużlowcowi przepowiadano większą karierę, niż faktycznie ją zrobił. Próbował szczęścia w eliminacjach, ale nigdy ich nie przeszedł. Natomiast udało się to jego młodszemu o dwa lata koledze z narodowej kadry. W 2000 roku w Challenge'u w Abensbergu musiał jechać aż osiem razy, a ostatecznie zajął wysokie czwarte miejsce i awansował do głównego cyklu.
Holta jako Norweg ścigał się w nim następnie przez cztery kolejne sezony i z pewnością nie był tłem dla rywali, prezentując waleczny styl jazdy. Wówczas pełnoprawnych uczestników było 22, a on zawsze kończył zmagania w pierwszej czternastce, gdzie w 2003 był nawet ósmy. Po niepowodzeniu w ostatniej edycji wypadł z grona najlepszych, z kolei, gdy już do niego powrócił (2007-2011), to ścigał się jako Polak. Nasze obywatelstwo otrzymał już kilka lat wcześniej, ale na jazdę pod biało-czerwoną flagą zdecydował się dopiero po czasie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Polonia i Buczkowski wiele sobie nawzajem zawdzięczają
-
speed01 Zgłoś komentarzAndrzej nie daje się do GP. Wie to każdy, kto obserwował jego "popisy" w tym sezonie.
-
Zamknięta w klatce pożądania Zgłoś komentarzMa być emocjonująco, a nie egzotycznie. Jak GP będzie szło w kierunku dopuszczania do jazdy takie lebiegi pokroju Lebiediew…to trzeba się przygotować na rychły upadek tego cyrku.
-
Don Ezop Fan Zgłoś komentarzW GP bedzie nuda bez sasiada Don Bartolo Czekanskiego...