Żużel. Interesujące losy Hansa Andersena w Grand Prix. Do dziś nikt nie przebił jego wyczynu z Wrocławia
Życiowa forma i pasmo sukcesów
W 2006 roku układało mu się wszystko. Jeździł wprost znakomicie, wygrywając ligowe zmagania w Polsce (z Atlasem Wrocław) i Wielkiej Brytanii (z Peterborough Panthers), z kadrą narodową sięgnął po Drużynowy Puchar Świata i co ciekawe... namieszał w GP. I to pomimo tego, że pojawił się w stawce dopiero w piątej rundzie. W Kopenhadze, jadąc z "dzikusem", okazał się najlepszy. A z uwagi na to, że karierę zakończył właśnie Tony Rickardsson i że Andersen był pierwszym rezerwowym, zaczął on startować w cyklu do końca sezonu.
I to jak! Po Kopenhadze przyszło trzecie miejsce w Lonigo, drugie w Malilli (znów jako "dzika karta") i kolejna wygrana - tym razem w Pradze. Na dwie rundy przed końcem miał zaledwie cztery punkty straty do medalowego miejsca! Decydujące turnieje nie poszły jednak po jego myśli i mistrzostwa zakończył na 6. miejscu. Miejsce wśród uczestników kolejnych zapewnił sobie jednak poprzez GP Challenge, gdzie zmieścił się w premiowanej awansem pierwszej trójce. Dodajmy, że bilet ten zdobywał wraz z Wiesławem Jagusiem i Rune Holtą.
CZYTAJ WIĘCEJ: Znana firma chciała zapłacić więcej. Nawet nie dostała oferty
-
Don Ezop Fan Zgłoś komentarzZdjecie nr 7: z prawej strony, przyjaciel Don Bartolo Czekanskiego- Tommy Knudsen.