W Rzeszowie miały być medale, a skończyło się spadkiem. Powody?

Mateusz Kędzierski
Mateusz Kędzierski
Wielu twierdzi, że Marta Półtorak zbytnio angażowała się w pracę innych osób ze sztabu szkoleniowego

Działania kierownictwa

Zdaniem ekspertów i obserwatorów, w sezonie 2013 byliśmy również świadkami wielu błędnych decyzji kierownictwa PGE Marmy Rzeszów. Niektórzy twierdzą, że nie bez winy jest Marta Półtorak, która wielokrotnie angażowała się w zadania należące do sztabu szkoleniowego.

- Mam szacunek do dokonań prezes Marty Półtorak przez 10 lat obecności w sporcie żużlowym. Niestety, uważam, że w tym roku to ona przyczyniła się do wielu złych rzeczy, które miały miejsce w Rzeszowie. Jeśli jedna osoba jest jednocześnie sponsorem, prezesem, menedżerem, to taka sytuacja nie może się dobrze skończyć. Tak wiele funkcji i głęboka ingerencja w pracę innych ludzi w klubie, nie powodują niczego dobrego. Jeśli się kogoś zatrudnia, to albo ma się do niego zaufanie, albo rezygnuje się z jego usług i sięga po kogoś innego. Ingerencja do tego stopnia jak to było w przypadku pani Półtorak nie jest wskazana. Kiedy widziałem, co działo się w czasie tego nieodbytego meczu w Lesznie czy podczas innych spotkań, kiedy pani prezes była obecna w parkingu, to miałem wątpliwości, czy to najlepsze rozwiązanie dla tej drużyny. Niektóre osoby w polskim żużlu muszą się jeszcze trochę nauczyć, a jeśli uważają, że sami się na wszystkim doskonale znają, to niech nie zatrudniają menedżerów czy trenerów - ocenił działania Marty Półtorak Jacek Gajewski.

Inne osoby z rzeszowskiego środowiska żużlowego twierdzą, że wiele do życzenia pozostawiało zarówno prowadzenie klubu, jak i taktyka meczowa, a pani prezes nie dość, że dobrała sobie nieodpowiednie osoby na stanowiska kierownicze, to jeszcze wtrącała się w ich pracę. Bardzo często mówiło się również, że rzeszowscy żużlowcy nie dysponowali w tym roku atutem własnego toru, bowiem na Stadionie Miejskim już od dłuższego czasu brakuje materiału.

Wiele mówi się również o składzie, który zbudował zarząd klubu. Nie brakuje opinii, że włodarze PGE Marmy, by myśleć o medalach, powinni byli zastanowić się również nad możliwością manewru w postaci solidnych zawodników rezerwowych. Transfer Dennisa Anderssona tego problemu nie rozwiązał. Osoby z otoczenia rzeszowskiego klubu powtarzają również, że była szansa na podpisanie umowy z Troyem Batchelorem, który przez długi czas nie miał przynależności klubowej. Jeśliby do tego doszło, Australijczyk mógłby zastępować zarówno kontuzjowanego Nicki Pedersena, jak i chimerycznych Rafała Okoniewskiego i Juricę Pavlica.

Polub Żużel na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (172)
  • Eliza Szyszkowska Zgłoś komentarz
    Przestroga dla Leszna?
    • rootfl Zgłoś komentarz
      niki to buc :)
      • Misiencjusz Zgłoś komentarz
        Część argumentów jest dość rozsądna czy wręcz oczywista jak postawa Nickiego. Mimo to po raz kolejny na SF piszę o tym, że oskarżanie zawodnika z piątą średnia w lidze, że przez
        Czytaj całość
        niego drużyna spadła jest jakimś chorym nieporozumieniem. To jakby firma oskarżała o kiepski stan człowieka wyrabiającego najwyższe plany nie dostrzegając wokół niego leserów, którzy nie robią nic. A takich mieliśmy co najmniej dwóch. Pierwszy z brzegu Lampart (wg statystyk ze SF, które kiedyś przytaczałem, teraz robię to z pamięci najsłabszy senior i czwarty od końca zawodnik w ogóle spośród sklasyfikowanych) oraz Kret (jeśli dobrze pamiętam siódmy od końca spośród wszystkich zawodników ligi). Dziwi mnie, że autor tekstu nawet nie wspomina o tym, ze wystarczyło żeby w odpowiednim momencie, którykolwiek z nich zdobył jeden punkt więcej żeby ligę utrzymać. Tymczasem obaj nie wnieśli do zespołu kompletnie nic (też przytaczam z pamięci - 46 pkt. w sumie we dwóch w całym sezonie, czyli o ok. 15% mniej niż skrytykowany i obarczony winą Okoń sam w dziewięciu meczach). Mimo to wciąż nikt nie dostrzega, że to ich niegodna tego poziomu rozgrywek (w zasadzie żadnego poziomu rozgrywek) miała poważny wpływ na wynik. No i wątek Batchelora, który traktuję jako element humorystyczny, kabaretowy lub pomyłkę w tekście. Naprawdę jestem pełen podziwu dla optymizmu osoby, która wpadła na pomysł, ze bardzo przecież solidny zawodnik będzie chciał być oczekującym, który być może nie wystąpi ani razu jeśli kontuzje i spadki formy ominą liderów zespołu, który miał bardzo ambitne plany i cele na sezon. Szczególnie, że były kluby, które długo nie mogły skompletować zespołu (Wrocław, Leszno, Bydgoszcz) i można było liczyć na angaż w którymś z nich z dużą szansa na regularną jazdę. W ostateczności lepsza nawet pierwsza liga z miejscem w składzie niż ekstarliga z perspektywa braku choćby jednego startu. Popatrzmy realnie, czy ktokolwiek miał tak ekskluzywnego rezerwowego? Czy ktokolwiek pozwoliłby sobie na zapewne niemały koszt zakontraktowania tej klasy zawodnika tylko dla komfortu, a nie dla punktów? Bądźmy poważni.
        • kibic Gks-u Zgłoś komentarz
          Stal Rzeszow to pierwoligowy klub z eligowym budzetem to jest glowna przyczyna spadku
          • tarnow kings Zgłoś komentarz
            ten zenujacy klub powinien sie juz zadomowić na łuzej w 1 lidze bo tam jest jego miejsce !!!!!!!!!!!!!
            • Tyrion Zgłoś komentarz
              Powody?? Więcej niż jeden, mniej niż dwa - czyli półtora(k)
              • KMŻ-Perła niepasteryzowana Zgłoś komentarz
                Nikuś owszem bierzemy do składu. Płacimy za podpis średnie wynagrodzenie polskiej ligi. Warunki kontraktu. 1.Każdy mecz 13-15pkt. W innym przypadku - 30% wypłaty. 2.Przyjazd na stadion 3 h
                Czytaj całość
                przed meczem. 3.Osobne stanowisko, zakaz rozmów z zawodnikami drużyny. 4.Polecenie trenera "drzyj do przodu nie patrz na nic" 5.Zakaz na torze zbliżania się podczas jazdy do zawodników drużyny. W przypadku przeszkodzenia w jeździe - 30% wypłaty. I tysiąc innych. Każdy "psioczy" na typa, a jemy mu z ręki, gra sobie, a my tańczymy. Każdy pisze, że to czy tamto "jaki on niedobry tato", kiedy za podpis zarabia u nas na 10 lat życia. Paszoł won!!!! ani z niego emocje, ani sympatia
                • gregbyd Zgłoś komentarz
                  Cele bydgoskiej i rzeszowskiej drużyny były różne, bo i budżety inaczej wyglądały. To jednak jedyne różnice w minionym sezonie. Reszta wygląda analogicznie, jak w Bydgoszczy.
                  Czytaj całość
                  Praktycznie wszyscy zawodnicy pojechali słabiej od oczekiwań, więc i wynik końcowy teamów wyszedł jednakowy w obu przypadkach. Nikt nie zanotował progresu, a zawiedli praktycznie wszyscy, z jednostkowymi wyjątkami. Mało kto był w stanie wiosną to przewidzieć , jak i to, że we Wrocku wszyscy będą mieli progres. Cóż, taki jest sport i do zobaczenia niebawem na 1 ligowych torach.
                  • leontomasz Zgłoś komentarz
                    Jeśli ktoś ( czytaj Marta ) myślał że zespół z Okoniewskim, Lampartem, Gashką, Pavlicem i indywidualistą Nickim zdobędzie jakikolwiekmedal, to albo jest skończonym idiotą, albo nie
                    Czytaj całość
                    zna się na żużlu. W tym przypadku to w sumie na jedno wychodzi.
                    • Start_Gniezno Zgłoś komentarz
                      Tymczasem w Rzeszowie mogli mieć skład na medal...: 1. Hancock/Iversen/Sajfutdinow 2. A. Łaguta 3. Walasek 4. Świderski 5. Hampel/Zagar 6. Sówka 7. Junior z KSM mniejszym niż 4,36 (w
                      Czytaj całość
                      wariancie z Iversenem i Hampelem) np. Pieszczek, Fajfer. W wariancie bez Hampela lub z Hampelem i Sajfutdinowem w składzie mógłby być Szymon Woźniak. Byłaby 2 linia, byliby pewniacy na nominowane i w końcu spełniłyby się marzenia kibica stali 1 o medalu :) Nawet Śledź i Pani Menager nie daliby rady spuścić takiej drużyny...
                      • Adee Zgłoś komentarz
                        jak za bardzo się pompuje baloniki to później tak właśnie wychodzi :) stres i jazda "na noże" w każdym meczu :)
                        • AMON Zgłoś komentarz
                          Nickuś rządził Nickuś radził Nickuś nigdy was nie zdradził !
                          • CT Zgłoś komentarz
                            Rzeszów miał naprawdę ciekawy skład, zdolny osiągnąć pierwszą czwórkę. Niestety, tak jak powiedział to kiedyś Cegielski, robił wszystko, żeby do tej czwórki nie awansować i
                            Czytaj całość
                            jednocześnie wszystko, żeby spaść... Zwalanie winy na komisarzy i inne czynniki? Bitch please... Fakt, że jako jedni z pierwszych zapłaciliśmy frycowe za niekompetencję komisarzy, którzy dobrze przygotowany tor kazali ubijać (mecz bodajże z Cz-wą). Nie oznacza to jednak, że należy się wypinać i całe zło zwalać na komisarzy (choć mam nadzieję, że Ci idioci wyciągnęli wnioski i takich szopek w 2014 nie będą odstawiać). Dobry zawodnik potrafi pojechać na każdym torze, a sytuacja z Częstochowy powinna być lekcją dla rzeszowian i impulsem do trenowania na takiej nawierzchni. Jak widać było przez sezon - lekcje odrobione słabo! Wystarczy popatrzeć, ile punktów stracił Rzeszów przez głównie brak lub słabą jazdę zawodnika/ów i inne czynniki: - w Toruniu bez Pedersena 36 punktów, z Duńczykiem byłaby szansa na spokojne wyjście z 40 i obronę przynajmniej bonusa w Rzeszowie - brak Pedersena w meczu z Tarnowem utrata 2 punktów - brak jaj Wojaczka we Wrocławiu, utrata bonusa - tragiczna postawa Pavlica w Zielonej Górze i utrata nawet 2 punktów! Było 46:44 - frajerski remis z Gorzowem, utrata kolejnego punktu - porażka u siebie z Falubazem, kolejne punkty poszły się paść... To chyba i tak tylko część przykładów, co jeszcze bardziej dobija. Niestety nasz skład mógł nawet wyglądać tak: Pedersen, Walasek, Hampel, Gollob, Emil, Zmarzlik, Dudek, ale bez odpowiedniej atmosfery NIGDY nie będzie wyników... Pani Marta często o tym zapominała...
                            Zobacz więcej komentarzy (54)