Oni porywali tłumy. Najwięksi wojownicy świata!
4. miejsce: Per Jonsson - Mr Perfection
Wielu kibiców i dziennikarzy określa Pera Jonssona przede wszystkim jako świetnego startowca i zupełnie nie zauważa jego ogromnych walorów jazdy na trasie. Jonssona na pierwszy rzut oka trudno przypisać do kategorii walczaka ze względu na fakt, że jako zawodnik o wysokim wzroście nie przyjmował ekwilibrystycznych pozycji na motocyklu, a jego technika nie była tak efektowna jak niższych zawodników (Billy Hamil, Erik Gundersen czy Peter Collins). Ale klasa zawodnika, to przede wszystkim skuteczność i pewność w tym, co się robi na motocyklu. W tych elementach Per Jonsson był wręcz perfekcyjny. - Miał niezwykłe wyczucie do motocykla i fantastycznie panował nad kierowcą - opisywał swojego podopiecznego pierwszy trener Długiego Pera, Torbjorn Harryson, czołowy szwedzki żużlowiec z lat 60., który słynął z brawurowej i ofensywnej jazdy. Taki też był i Jonsson.
Od najmłodszych lat zadziwiał kibiców ogromną pewnością i dojrzałością w jeździe. W połączeniu z brawurą i ofensywnym stylem stworzyły mieszankę wybuchową, która bardzo szybko w latach 80. zaczęła zagrażać duńskiej potędze. - Nigdy nie zapomnę jak młodziutki Per w debiucie w 1984 roku na trasie z dziecinną łatwością skroił najlepszego żużlowca na świecie, Hansa Nielsena. Jonsson był jak gepard, który upatrywał swoją ofiarę i w końcu dopadał ją przed metą - opisuje Mat, fan Reading. Jonsson na swoim koncie ma dziesiątki wspaniałych i zaciętych wyścigów. Szweda wielu uznaje za najlepszego żużlowca pod względem umiejętności wyprzedzania. Jeździł skutecznie w każdych warunkach. Wizytówka Jonssona to finał światowy z Bradford w 1990 roku. - W 1988 roku stoczyłem z nim baraż o brązowy medal w DMŚ w amerykańskim Long Beach. Prowadziłem wyraźnie przez trzy kółka i w zasadzie byłem już pewien zwycięstwa. Ale Per nigdy nie rezygnował, zbliżał się do mnie cierpliwe metr po metrze, aż w końcu przypuścił skuteczny atak. Fani Jonssona uwielbiają ten wyścig - mówi Kelvin Tatum, który był liderem angielskiej reprezentacji w tamtych czasach.
Oprócz znakomitej jazdy przy krawężniku, opanowanej jazdy na centymetry, swobodnej stylowej jazdy po szerokiej, to co wyróżniało Jonssona była właśnie nieustępliwa jazda do końca nawet w sytuacji zdawałoby się z góry przegranej. W 15 wyścigu meczu Sparta - Apator w 1993 roku, z ogromną przewagą prowadził niepokonany do tej pory miejscowy ulubieniec będący w znakomitej formie u progu sezonu, Tommy Knudsen. Na drugim miejscu jechał lider gości Per Jonson, który z okrążenia na okrążenie coraz bardziej rozpędzał się na przyczepnej nawierzchni wrocławskiego toru. Na ostatnim łuku połknął Knudsena niczym juniora, co wprawiło w zdumienie telewizyjnego komentatora. - Per Jonsson nigdy nie dawał za wygraną, dlatego jego wyścigi zawsze trzymały w napięciu do samego końca. Był wielkim zawodnikiem, dla którego drugie miejsce oznaczało porażkę - mówi znany brytyjski publicysta Peter York. Per Jonsson był kluczową postacią w zmianach układu sił w światowym żużlu w dekadzie lat 80. i kreatorem nowego stylu jazdy, który kopiowali w następnych latach Tony Rickardsson, Mark Loram, czy Jason Crump. Karierę Szweda, który zaczynał przygodę z motocyklami od motocrossu zakończyła fatalna kraksa w derbowym meczu w Bydgoszczy. Do ostatniego momentu trzymał gaz do końca...
-
Adam111 Zgłoś komentarzBrakuje HUSZCZY
-
nikiStart Zgłoś komentarz
-
Penhal Zgłoś komentarztrzeba o nich też wspomnieć bo tak było . Z Polskich zawodników wypadało by wspomnieć choćby o Rose[na niego to waliły tłumy]Połukarda,Glucklicha,Plecha,Jancarza,Huszczę ,Jankowskiego,Waloszka,Kapałę i wielu innych z młodszej generacji jest tych nazwisk naprawdę sporo którzy przyciągali lepiej jak magnes. Z zagranicznych trudno nie wspomnieć o Ove Fundinie,Maugerze,Olsenie,Colinasach,Penhallu,Małym Eryku,Nielsenie tu też jest cała plejada wspaniałych zawodników i nie można ich inaczej nazwać jak magnesami to dla nich waliły tłumy i trudno na prawdę wybrać.
-
Petrus Zgłoś komentarzznawcy,który widział Gundersena na żywo przyjdzie to chyba bez trudu? Że widziałeś w Lesznie na żywo Gundersena w finale DMŚ 1984 r. jak lał Jankowskiego,Kasprzaka,Plecha i Procha, nie czyni z ciebie znawcy.Setki tysięcy widziało na żywo Maugera,Fundina czy Olsena,a znawcy z nich są tacy jak ty lub gorsi. Odpisujesz komuś publicznie na forum,a za chwilę go blokujesz jak jakaś tchórzliwa ciota? Prawdziwy z ciebie laczek i niedojda,a nie mężczyzna.Żal mi takiego kozaka w necie będącego du**ą w świecie.
-
tomkez Zgłoś komentarzopisania...:-)
-
RECON_1 Zgłoś komentarzDziwie sie zenie umieszczono Tomka,nikt tak jak o nie miał opanowanego motoru i nikt tak swietnie nie umial walczyc na torze jak on w swoich najlepszych czasach.
-
maks pierwszy Zgłoś komentarzNie ma nie było i chyba nie będzie takiego zuzlowca jak PAN Józef byłem na zawodach w Opolu jak Szczakiel sfaulował Jarmułe.
-
faja senior Zgłoś komentarzJózek mój idolu z dziecięcych lat !!! Byłeś THE BEST!!!
-
RUNner Zgłoś komentarznagle zmieniając kierunek jazdy. Potrafił kapitalnie pojechać na każdym torze, żadne warunki mu nie przeszkadzały. Golloba nie można było zatrzymać bo zawsze znalazł sobie jakąś niewiarygodną ścieżkę! Ward mógłby go dogonić ale niestety nie zdążył.
-
DB Magpie Zgłoś komentarzodpuszczał.Zawsze walczył do końca.A swoją widowiskową jazdą potrafił porywać tłumy.Jedyny obok Huszczy zawodnik zielonogórski któremu bili brawo nawet kibice z Gorzowa czy Leszna.Najbardziej pamiętam jego walkę w jednym z biegów z Dobruckim w Zielonej Górze i z Łukaszewskim w Gnieźnie kiedy decydowały się losy powrotu "Falubazu" do Ekstraligi.
-
Tomek z Bamy Zgłoś komentarzTego Drozda,to ponosi fantazja jak Ostafinskiego czy Olkowicza.
-
dziadek motorower Zgłoś komentarzGdzie. - Harris ???
-
karol3414 Zgłoś komentarzJak można stwierdzić, że duet Loram-Screen był żywą kopią duetu Ward-Holder? Od kiedy pierwsza powstaje kopia, a z niej robi się oryginał? Ech, dziennikarze.