Dziesiąty przystanek Nickiego Pedersena. Na dłużej zakotwiczył tylko w Lesznie

Tomasz Janiszewski
Tomasz Janiszewski

Spadek rok po roku i rzeszowski żal

Dwuletnie pobyty w Zielonej Górze, Rzeszowie, Częstochowie i Gorzowie sprawiły, że Pedersen zaczął być traktowany jako zawodnik, który ściga się w jednym miejscu przez dwa sezony i automatycznie decyduje się na zmiany. Tak się jednak składało, że najczęściej były one determinowane albo spadkiem jego zespołu z elity, albo brakiem odpowiednich funduszy, by móc zapewnić zadowalający kontrakt. Nie da się ukryć, że trzykrotny złoty medalista IMŚ skrzętnie korzystał z intratnych kontraktów. Należy dodać, że w zamian był gwarantem zdobywania dużej ilości punktów.

Od wielu lat wiadomo także, że Pedersen to typ absolutnego indywidualisty, którego trudno namówić do przesadnej współpracy z kolegami czy to w parkingu czy tym bardziej na torze. Pomimo tego, górę brała chęć posiadania w swoim zespole niezwykle skutecznej "armaty". Taką drogą podążyli w 2012 roku w Gdańsku, gdzie Duńczyk wykręcił średnią 2,605, lecz nie uchronił Wybrzeża od spadku. Nikt do niego pretensji mieć nie mógł, bo zawodnik obowiązki miał nakreślone jasno - wygrywać wszystko, co się da i z tych obowiązków wywiązywał się wzorowo.

Tego samego nie powiedzą za to w Rzeszowie, dokąd trafił w kolejnym roku. Marma jak co roku miała ambitne plany, ale kontuzja ręki odniesiona przez jej lidera mocno je zweryfikowała. Kontuzjowany Pedersen kilkukrotnie decydował się na jazdę w sobotniej GP i automatycznie nie stawiał się na meczu w Polsce dzień później. W efekcie rzeszowianie potracili punkty i spadli z Ekstraligi.

Czy w sezonie 2018 średnia biegowa Nickiego Pedersena przekroczy granicę 2 punktów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Żużel na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (7)
  • Skam Zgłoś komentarz
    Zobaczymy jak się będzie spisywać w Tarnowie. Ja daje mu szanse i o to samo proszę każdego kibica ,,Jaskółek".
    • Włókniarz 1946 Zgłoś komentarz
      Kolega Janiszewski ma blade pojęcie o tym co pisze... Power zdobył dla Lwów brąz w 2009 drogi panie "redaktorze" :) Przydała by się drobna korekta :) Pzdr :)
      • sympatyk żu-żla Zgłoś komentarz
        Powodzenia Nick w Tarnowie. Co do tego zawodnika można mieć obawy .Aby się nie odnowiła kontuzja kręgosłupa. Jadąc w meczu ligowym niech jedzie w parze nie jako syngiel .Wtedy Tarnów
        Czytaj całość
        może coś ugrać, Oraz powinien jechać nieco rozważniej na torze, dbał o swoje i cudze kości.
        • yes Zgłoś komentarz
          Były czasy, gdy zmiany klubów nie były na porządku dziennym/rocznym... Obecnie umowy zawierane są na krótkie okresy, nierzadko roczne. Zdarza się więc, że niektórzy zawodnicy są w
          Czytaj całość
          stanie zaliczyć i 10 klubów. Idą dalej z różnych przyczyn, z mniejszego lub większego/wielkiego wyrachowania.
          • Michal-Cz-wa Zgłoś komentarz
            Nicki pierwszy medal DMP (brązowy) wywalczył w 2009 roku w barwach Włókniarza Częstochowa, a nie w 2011 roku ze Stalą Gorzów. Pan redaktor coś za małą wiedzę ma o tym o czym pisze!!!
            Czytaj całość
            http://wlokniarz.com/historia/
            • - Paweł - Zgłoś komentarz
              Teraz będzie miał ambicje byc nadala "maszynką do zarabiania pieniedzy", wiec skonczy sie jego jeżdzenie parą
              • RadaR RS-WD40 Zgłoś komentarz
                Mówcie co chcecie ale Leszno zmieniło trochę mentalnie dzika. Nicki zaczął nawet jezdzić parą, a przynajmniej dość często zdarzało mu się oglądać na kolegów, czego wcześniej
                Czytaj całość
                nigdy nie robił. To z Lesznem zdobył swoje 2 medale DMP, których wcześniej nigdy nie miał. Nicki miał ten problem, że był maszynką do robienia pkt. Zazwyczaj składano drużynę opierając się na Pedersenie + 6 kevlarów i kończyło się jak się kończyło. Nicki notował 21pkt, tyle samo co reszta tych 6 kevlarów. W Gorzowie miał jedynie dość dobrych partnerów no i w Częstochowie, kiedy jezdził z Dziadkiem Hancockiem i ś.p. Richardsonem. Trochę padł ofiarą budżetu klubów, a tani nigdy nie był.