Najbardziej utytułowani w Grand Prix 2018. Mistrzów jest pięciu, medale ma ponad połowa
Chris Holder (Australia) - 1 złoty
Jego kariera rozwijała się harmonijnie, choć osiągnięcie bardzo wysokiej dyspozycji w 2012 roku mogło być dla wielu dość zaskakujące. Do światowej elity trafił po udanych dla niego eliminacjach w 2009. Następnie dwukrotnie ósmy na koniec, aż w końcu przyszedł wspomniany złoty sezon. Holder prezentował się znakomicie, wtedy gdy było trzeba, wrzucał szósty bieg i uruchamiał zabójczy instynkt. Wytrzymał próbę nerwów w decydującym momencie, pokonując w Toruniu Nickiego Pedersena.
Mając u stóp żużlowy świat, brutalny los zachwiał jego karierą. Doznał kontuzji krótko po zdobyciu tytułu, a potem uległ ciężkiemu upadkowi w Coventry w 2013 roku, doznając kilku poważnych złamań. Po powrocie nie mógł się odnaleźć, trapiły go inne urazy, stać go było tylko na pojedyncze przebłyski. Przeżył też tragedię bliskiego mu Darcy'ego Warda. W 2016 zdołał powrócić do ścisłej czołówki. Holder znów brylował, choć nie był tak mocny, jak cztery lata wcześniej. Do końca jednak walczył o podium (był czwarty). Rok temu znów zawodził i w efekcie musiał liczyć na przychylność organizatorów. Dostał stałą "dziką kartę", choć wzbudziło to wśród kibiców sporo wątpliwości.
Czy wiesz, że?
Miniona edycja GP była dla zawodnika z Sydney najsłabszą w historii jazdy w elicie pod względem zajmowania miejsc na podium. Holderowi ta sztuka nie udała się ani razu, co wcześniej nigdy się nie zdarzało. Australijczyk tylko raz awansował do finału. W Teterowie przyjechał jednak do mety na końcu stawki.
-
Maciej Falubaz Zgłoś komentarzMonsterki jak zawsze super ☺