Żużel. Zapomniane kraje na mapie Grand Prix. Mieliśmy m.in. norweską halę, chorwacką prywatę i fińskie dziury
Grand Prix Norwegii - 2002-2004
Do 2001 roku corocznie odbyło się w sezonie po sześć imprez w elitarnym cyklu. Firma BSI podjęła próbę rozszerzenia geografii i wprowadzenia żużla na duże obiekty i do nowych krajów. Jednym z celów została Norwegia, która miała swojego przedstawiciela w stawce najlepszych na świecie - Rune Holtę. GP zawitało do... hali w Hamar. Vikingskipet (tzw. Statek Wikingów), gdzie układano 275-metrowy tor tymczasowy, trzykrotnie gościł żużlowców.
Turnieje nie były specjalnie interesujące, a nierzadko zawodnicy musieli toczyć spore bitwy z nawierzchnią, która szybko robiła się dziurawa. Kibice z kolei mieli prawo narzekać na pyły i duży hałas. Koniec umowy w 2004 roku oznaczał też koniec norweskich rund. Te przypadły do gustu Rickardssonowi, który wygrywał w latach 2002 i 2004. Druga impreza padła łupem Grega Hancocka. To podczas niej Nicki Pedersen zapewnił sobie niespodziewany i pierwszy tytuł mistrzowski po stoczeniu zażartej batalii z Jasonem Crumpem.
CZYTAJ WIĘCEJ: Liga w Canal+. Kibic zyska nową jakość i zaoszczędzi
-
Zdenek Zgłoś komentarzHallo Panie Tomaszu jakos sie zapomnialo o Niemczech Berlin Landhut Gelsenkirchen.
-
yes Zgłoś komentarzA czy jest coś między wierszami o narodowym z ważnymi osobami i sprzedanymi biletami?
-
pz0 Zgłoś komentarzprzeganiał. Dźwięk motocykli jest fajny, tylko że tam było to bardzo spotęgowane bo odbijał się od ścian, sufitu, aż do przesady. Hala nie jest dla speedwaya. Może gdyby więcej polewać, bo najbardziej dokuczliwy był wszechobecny kurz, aż momentami ciężko się oddychało.
-
Tomek z Bamy Zgłoś komentarzDziure,to Ty masz w glowie.