Żużel. Huśtawka Antonio Lindbaecka. Nadzieja Szwedów z niedosytem w GP, ale za to z tytułami w DPŚ

Tomasz Janiszewski
Tomasz Janiszewski

Życiowa forma i kolejny dołek

Powroty z dalekich podróży, niekoniecznie już po problemach z prawem, stały się z czasem dla Lindbaecka czymś "normalnym". Po wspomnianych kłopotach odbudował swoją pozycję w speedwayu i do GP wrócił w 2011 roku, ponownie spędzając tam trzy sezony. Najlepiej spisał się w 2012, gdy zajął swoje najwyższe miejsce w IMŚ w życiu - 7. Wtedy też triumfował w dwóch turniejach, tj. Terenzano i Toruniu. Był w życiowej formie, pokazywał to, na co było go stać od zawsze. Niestety. W 2013 znów zanotował potężny spadek formy, był najsłabszym stałym uczestnikiem w GP, na dodatek przyznał się, że stwierdzono u niego ADHD.

CZYTAJ WIĘCEJ: Zmarł Ryszard Karkosik. Był wieloletnim sponsorem klubu z Torunia

Czy Antonio Lindbaeck posiadał na tyle duże możliwości, żeby przynajmniej raz stanąć na końcowym podium w IMŚ?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Żużel na Facebooku
WP SportoweFakty
Zgłoś błąd
Komentarze (3)