Wielkie powroty, historyczne medale. Oto najwięksi wygrani igrzysk w Pekinie
Zawodnik kompletny. Najlepszy na długich dystansach, a do tego skuteczny w sprincie. Nie ma jednak kompletu złotych medali, ale ma komplet krążków z konkurencji, w których wystartował. Tym samym ustrzelił 5/5 - niczym wytrawny biathlonista, choć to rosyjski biegacz.
Aleksander Bolszunow najlepszy był już w inauguracyjnym starcie. Bieg łączony na 30 kilometrów padł jego łupem, z przewagą ponad minuty nad kolejnym zawodnikiem. Odpuścił sobie start indywidualny w sprincie, aby kilka dni później cieszyć się z drugiego medalu. Tym razem jednak musiał uznać wyższość rywala, na 15 kilometrów klasykiem najlepszy był Iivo Niskanen, ale Bolszunow uzyskał drugi czas.
Rosjanin czasu na odpoczynek nie miał zbyt dużo, bo już dwa dni później był ważnym ogniwem sztafety 4x10 kilometrów. Tę konkurencję reprezentanci Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego zdominowali, zwyciężając o ponad minutę przed Norwegami. A chwilę później Aleksander Bolszunow razem z Aleksandrem Terentiewem walczył w sprinterskiej drużynówce. I tu także Rosjanie znaleźli się na podium, tym razem jednak na jego najniższym stopniu. Igrzyska zakończył złotem w "królewskim wyścigu", który został skrócony o 20 kilometrów ze względu na złe warunki pogodowe. Tym samym trzecie złoto Bolszunowa stało się faktem.
Z Pjongczangu Rosjanin przywiózł cztery medale, ale żadnego złotego. Teraz, nie dość, że dołożył o jeden krążek więcej, to aż trzy z nich są złote. Skuteczność Bolszunowa jest niesamowita, bo każdy jego start kończy się medalem na olimpijskiej arenie. A on przecież ma dopiero 25 lat.