Podsumowanie MP U-20
2. miejsce - Śląsk Wrocław
Niemal od samego początku wiadomym było, że Śląsk medal mieć będzie. Po prostu kompletując taki skład było wręcz rzeczą niemożliwą, aby go nie zdobyć. Pozostawało jedynie pytanie, z jakiego kruszcu medale zawisną na szyjach wrocławskich graczy. I choć zapewne oni sami, jak i ich kibice, ostrzyli sobie zęby na złoto, ostatecznie obejść się musieli smakiem.
Po fazie grupowej wydawało się to wręcz niemożliwe, bowiem jedyna ekipa, która miała realne szanse zagrozić Ślaskowi, czyli Asseco, kompletnie nie dała sobie z nim rady w fazie grupowej, przegrywając aż 49:83. Trudno było zatem się spodziewać, że finał będzie wyglądał zupełnie inaczej. Jednak wyglądał.
Asseco zagrało o niebo lepiej niż w grupie, a Śląsk zdecydowanie gorzej, nie potrafiąc przebić się przez defensywę gdynian. W wielkim finale tak naprawdę tylko jeden gracz stanowił zagrożenie dla Asseco, a był nim Mateusz Stawiak. Kompletnie niewidoczni byli za to liderzy z wcześniejszych spotkań - Maciej Krakowczyk, który zagrał wspaniale w półfinale, czy Jakub Musiał, zdobywca 29 punktów w meczu grupowym z MKS-em. Przy Musiale warto się jednak na moment zatrzymać, bowiem jest to gracz, mający dopiero 17 lat. W meczu pierwszej ligi, przeciwko Legii Warszawa, to właśnie on, wspólnie z Wojciechem Jakubiakiem, zagrał doskonałe zawody i jeden z faworytów ligi "musiał" w Kosynierce schodzić z parkietu jako pokonany.
Filigranowy zawodnik, choć nie jest typowym rozgrywającym, posiada niezły przegląd pola, ale przede wszystkim ciąg na kosz, gra bez respektu, strachu. Śląsk będzie miał z niego wiele pociechy. W rozgrywkach juniorskich do lat 18 powinien być jeszcze bardziej wyróżniającą się postacią, a już został wybrany do piątki turnieju wśród juniorów starszych. Niesamowity talent.
Pozostali wypadli w turnieju nieco lepiej lub słabiej. Więcej można było spodziewać się chyba po Jakubiaku i Filipie Prueferze. W meczu półfinałowym, wobec słabszej dyspozycji Stawiaka i Musiała, grę wziął w swoje ręce trzeci z liderów, Krakowczyk i wystarczyło. W meczu grupowym z Asseco pozytywnie zaskoczyli Maciej Muskała i Dominik Wilczek (obaj po 14 punktów). Z kolei w finale Stawiak w zdobywaniu punktów był osamotniony.
Apetyty wrocławian na pewno były większe. Wszak był to gospodarz turnieju, a pozyskanie przed sezonem kilku graczy dało sygnał, że Śląsk będzie się bił o złoto. No i ostatecznie się bił, ale na pewno nie z takim skutkiem, z jakim wszyscy w klubie by oczekiwali. Srebrny medal uznać należy za wielki sukces, tym niemniej finał pozostawił niedosyt. Zwłaszcza że podopieczni Tomasza Jankowskiego zaprezentowali się w nim nadzwyczaj słabo.