Podsumowanie MP U-20

Dawid Siemieniecki
Dawid Siemieniecki
Szymon Kiwilsza (nr 12) i Michał Kapa (nr 33) stanowili o sile zespołu WKK

3. miejsce - WKK Wrocław

Już przed turniejem sporo mówiło się o tym, że z Grupy B do strefy medalowej awansuje zespół WKK Wrocław i ktoś jeszcze. Kazały tak myśleć przede wszystkim wyniki ekipy Sebastiana Potocznego i Tomasza Niedbalskiego z ćwierćfinałów i półfinałów. Co prawda zazwyczaj tak jest, że na takim etapie faworyci swoich rywali wręcz miażdżą, ale WKK robił to w doprawdy solidny sposób, nie odpuszczając w żadnym meczu. Średnio spotkania w ramach turniejów 1/4 i 1/2 finałów wygrywał różnicą 36 "oczek"!

Nie inaczej było we Wrocławiu. Nie inaczej w kwestii wygranych, bowiem mało realne było, aby utrzymać wcześniejszy poziom i rywali w najlepszej ósemce w kraju również pokonywać takimi różnicami. Jednak zwycięstwa nad Zastalem (14-oma punktami) i Novum/Astorią (23), wyglądały i tak bardzo efektownie. Niby nieco słabiej WKK zagrał w ostatnim grupowym meczu, przeciwko Biofarmowi. Prawdą jest jednak, że ten mecz wrocławianie mieli już wygrany po trzech kwartach, po których prowadzili 55:32. Ostatnia, przegrana wysoko kwarta sprawiła, że ostatecznie skończyło się na wygranej różnicą 8 punktów.

W pierwszych dwóch meczach turnieju bardzo dobrze, momentami wręcz rewelacyjne prezentował się tercet Kiwilsza-Kapa-Rutkowski. Dla niektórych słabiej mogą wyglądać ich statystyki z meczu numer trzy, ale było to spowodowane tym, że zagrali po prostu dużo krócej. Żaden z nich nie pojawił się na parkiecie w kwarcie numer cztery. Był to zabieg, mający oszczędzić siły najlepszych zawodników przed arcytrudnym starciem półfinałowym z Asseco lub Śląskiem. Ostatecznie los skojarzył WKK z zespołem z Gdyni.

Zaskakujące mogło być to, że starcie to miało być niesamowicie zacięte, a obserwatorzy już ostrzyli sobie zęby na wrocławski finał. Nic takiego się jednak nie zdarzyło, bowiem Asseco po klęsce dzień wcześniej ze Śląskiem zagrało w półfinale odmienione o 180 stopni. WKK podobnie, jednak w tę gorszą stronę. Trzech wcześniejszych liderów zagrało wręcz fatalnie. Łącznie z gry trafili zaledwie 6 razy na 27 prób (Rutkowski 0/8), wobec czego nie było mowy o awansie do finału.

Dzień później gracze z Wrocławia udowodnili jednak, że potrafią zapomnieć o swoim występie w półfinale i stanąć na wysokości zadania. Tak naprawdę nie było żadnych wątpliwości, komu należą się brązowe medale.

Polub Koszykówkę na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (0)