Greg Hancock władcą Antypodów. Wygrywał turnieje, czas na koronację
Odrodzony Hancock triumfuje w Sydney
Posiadająca prawa do organizacji zawodów Grand Prix brytyjska firma BSI zdecydowała się w 2002 roku rozbudować kalendarz imprez i śmielej wprowadzać światowy speedway na większe stadiony. W cyklu zagościły nowe lokalizacje, takie jak np. Goeteborg czy Hamar. Po raz pierwszy jeden z turniejów zaplanowano poza Europą. Areną zmagań był obiekt, który dwa lata wcześniej gościł Letnie Igrzyska Olimpijskie - Stadium Australia w Sydney. Pomimo usilnych starań obrotnego promotora Davida Langera na trybunach zasiadły 32 tysiące widzów, co ostatecznie odebrano, jako wynik mało satysfakcjonujący. ZOBACZ WIDEO Emil Sajfutdinow gotowy na powrót do SGP. Chce wjechać na szczyt Przed rundą w największym mieście kraju kangurów pewny piątego w karierze mistrzostwa globu był już Tony Rickardsson. Pojedynek o srebro i brąz toczyli za to australijscy giganci w osobach Jasona Crumpa i Ryana Sullivana. Lepszy okazał się ten pierwszy, który miał szansę wygrać cały turniej, po tym jak znalazł się w stawce finałowego wyścigu. Padł on jednak łupem powracającego do czołówki cyklu Hancocka, który na mecie okazał się minimalnie lepszy od Scotta Nichollsa. Tuż za nimi do mety dojechał osrebrzony "Crumpie". Poza podium zakończył zmagania startujący jeszcze pod flagą norweską Rune Holta.
Dziewiczy australijski turniej nie okazał się zbyt udany dla trójki reprezentantów Polski. Tomasz Gollob po udanym początku, w kolejnych biegach popełniał błędy i odpadł tuż przed półfinałami. Sebastian Ułamek i Krzysztof Cegielski uplasowali się natomiast w drugiej części tabeli, choć początek zmagań również mieli obiecujący.
Grand Prix Australii 2002, Sydney:
1. Greg Hancock (USA) - 25
2. Scott Nicholls (Wielka Brytania) - 20
3. Jason Crump (Australia) - 18
4. Rune Holta (Norwegia) - 16
…
10. Tomasz Gollob (Polska) - 8
16. Sebastian Ułamek (Polska) - 5
18. Krzysztof Cegielski (Polska) - 4
Impreza w Sydney nie sprawiła, że żużel w wydaniu Grand Prix na dłużej zagościł poza Europą, choć plany zakładały, że w 2003 roku w kalendarzu znajdzie się zarówno runda w Australii, jak i w Nowej Zelandii. Nic z tego nie wyszło i fani speedwaya na południowej półkuli na ponowną wizytę najlepszych musieli czekać dekadę. Dla Hancocka upływający czas nie miał jednak większego znaczenia...
-
nikiStart Zgłoś komentarzGreg klasa sama w sobie
-
sympatyk żu-żla Zgłoś komentarzGreg wygra nie wygra zawody,wystarczy aby stanoł na pudle najniższym stopniu już medal ma.