Żużel. Kryzys żużla w Szwecji. Brakuje młodych wilków, sukcesów i gwiazd. Wózek ciągnie głównie Lindgren
Liga mocno straciła na sile
Jeszcze kilka lat temu nie brakowało opinii, że najlepszą żużlową ligą świata nie jest polska tylko szwedzka. Wprawdzie w Elitserien (od tego roku już pod nazwą Bauhaus-Ligan od nazwy sponsora tytularnego) stawki finansowe były mniejsze niż w kraju nad Wisłą, to także ścigali się w niej najlepsi na świecie, a co za tym idzie, poziom ścigania i drużyn był niezwykle wysoki. Mimo to w ostatnich latach coraz więcej czołowych lewoskrętnych rezygnowało z jazdy w Szwecji, a nagła pandemia tylko ten proces pogłębiła. Wielu zdecydowało się bowiem - co zrozumiałe - na ściganie przede wszystkim lub tylko w Polsce.
Teraz pogłębi to zakaz startów w więcej niż dwóch ligach, jeśli mowa o żużlowcach z PGE Ekstraligi. Tym sposobem Jason Doyle czy Jack Holder już wybrali jazdę na Wyspach Brytyjskich kosztem Bauhaus-Ligan. Zresztą o tym, że liga w Szwecji nie przeżywa najlepszego czasu, świadczy fakt, że w tym roku do zwężonej i specyficznej rywalizacji (i tak dobrze, że się odbyła) nie przystąpił mistrz z poprzednich trzech edycji - Eskilstuna Smederna.
CZYTAJ WIĘCEJ: Tomasz Lorek walczy z koronawirusem
-
Wasylczuk Zgłoś komentarz@MarekGorzów: a ty dalej się podszywasz pod kibica Stali.Człowieku weź ty w końcu zmądrzej o ile w ogóle jest możliwe. I tak wszyscy już wiedzą,że jesteś podszywaczem z Lublina
-
MarekGorzów Zgłoś komentarzprzodu. Cieszymy się, że mamy Bartka u siebie w Gorzowie. Jest najlepszy
-
malin1976 Zgłoś komentarzLiga polska , duńska i angielska mają przyszłość bo tam dają szansę swojakom a ta szwedzka wydmuszka od lat jadąca bez rodzimych zawodników stacza się i będzie już tylko gorzej .