Mundial 2018. Kaci Polaków. Piłkarze, którzy byli naszym przekleństwem
Gerd Mueller (RFN)
Gdzie diabeł nie mógł, tam posyłał niemieckiego snajpera. Pokracznego, z dziwacznym chodem, nieco przysadzistego, pozbawionego jakichkolwiek walorów estetycznych. A przy tym diabelsko skutecznego. Nisko osadzony środek ciężkości zapewnił mu niesamowitą zwrotność. Prawie zawsze pierwszy do dobitki czy bezpańskiej piłki, król pola bramkowego. Rekordzista Bundesligi, w reprezentacji 62 mecze i zawrotna liczba 68 bramek.
Polaków ukąsił w półfinale MŚ 1974, czyli w okresie, gdy grali jak natchnieni, zmierzali po złoto i przeszkodziła im głównie anomalia pogodowa we Frankfurcie nad Menem. Po oberwaniu chmury murawy nie udało się doprowadzić do stanu używalności, a mecz i tak rozegrano. Zawodnicy taplali się w błocie, piłka stawała w kałużach. Wprost idealny scenariusz, by Mueller rozstrzygnął spotkanie. Pozostawiony bez opieki dostał piłkę na 10. metrze i nie zepsuł okazji. RFN awansowało do finału (który potem wygrało), a Biało-Czerwoni skończyli z brązem i tytułem króla strzelców dla Grzegorza Laty. Mueller swoją koronę wywalczył już cztery lata wcześniej.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Grzegorz Krychowiak: Było ciężko, ale życie toczy się dalej-
token Zgłoś komentarzNo naprawdę BARDZO na czasie ten artykuł.... Na kilka dni przed rozpoczęciem MŚ przypominać porażki.... "Brawo" za timing dla wp :-(