Potęgi powstają i upadają. Te kluby odrodziły się jak feniks z popiołów
Stal Gorzów
Na miano jednego z najbardziej utytułowanych klubów żużlowych w Polsce gorzowianie zapracowali głównie w latach 70., gdy wręcz zdominowali rywalizację o Drużynowe Mistrzostwo Polski. Potem też zdobyli kilka medali, ale lata naprawdę dobre coraz częściej przeplatali z przeciętnymi. Naturalna kolej rzeczy. Mało kto potrafił sobie jednak wyobrazić polską elitę bez wielkiej Stali, która swoje miejsce w najwyższej klasie grzała nieprzerwanie od 1962 roku.
Wszystko zaczęło się komplikować na początku ubiegłego dziesięciolecia. Gorzowianie w 2002 roku zajęli ósme, ostatnie miejsce w Ekstralidze i po raz pierwszy w historii zaznali degradacji na jej zaplecze. Dla żużla nad Wartą nastały ciężkie czasy. Ci, którzy nie opuścili Stali w potrzebie, jeździli za przysłowiowy talerz zupy, a droższych obcokrajowców ściągano tylko do momentu wykonania brudnej roboty - zapewnienia sobie utrzymania w lidze.
W Gorzowie szybko zaczęto jednak myśleć o powrocie do elity. "Powrót legendy" - tak brzmiał ambitny plan przygotowany przed sezonem 2005, który zakładał, ze w ciągu dwóch lat Stal włączy się do walki o złote medale DMP. Od początku były z nim jednak same problemy. Najpierw działacze prowadzili długie negocjacje z krajowym zawodnikami, którzy czekali na zaległe wypłaty. Pojawiły się też zawirowania wokół tytularnych sponsorów klubu, a na domiar złego, tuż przed sezonem, fatalnej kontuzji doznał kreowany na lidera Mark Loram, mistrz świata z 2000 roku. Jak się sypie, to już wszystko. Nie pomogli ściągnięci awaryjnie Kenneth Bjerre i Krzysztof Pecyna. Loram po kilku miesiącach wrócił jako cień samego siebie, plan zakończył się fiaskiem, a awansować udało się dopiero dwa lata później. Na spokojnie, bez hucznych zapowiedzi.
Zbliżający się sezon będzie już dziesiątym z rzędu Stali w Ekstralidze. Początek po powrocie na salony był dość niemrawy. Gorzowianie byli obiektem kpin z powodu niechlubnego hat-tricka w postaci trzech szóstych miejsc (2008-10), mimo że buńczuczne zapowiedzi działaczy brzmiały... nieco bardziej ambitnie. Na podium udało się wskoczyć dopiero w 2011 roku (3. miejsce), a pierwszy od 31 lat złoty medal zawisł na szyjach gorzowian na zakończenie sezonu 2014. Kolejny, zdobyty ledwie kilka miesięcy temu, pokazuje, że w Gorzowie wykonano tytaniczną pracę. I potwierdza, że czasami warto zacisnąć zęby.
-
Remik Banaszkiewicz Zgłoś komentarzPolonia nigdy się odbuduje. Na pewno nie z tym właścicielem.
-
ZLOTOUSTY Zgłoś komentarzTen artykul jest nie wzlotem ale upadkiem autora.
-
getwellfan Zgłoś komentarzbarażach, a w następnym 2007 - wicemistrzostwo Polski.
-
UNIA LESZNO kks Zgłoś komentarzUNIA TEZ W LATACH 70!! HALO!!!
-
sympatyk żu-żla Zgłoś komentarzpowiedzieć..Pożyjemy zobaczymy.
-
P51 Zgłoś komentarzTylko dzięki tytanicznej pracy Pana Andrzeja Rusko Sparta znów jest na szczycie,słowa uznania należą się również innym,ale to głownie dzięki prezesowi Rusko jest teraz w Wts ok.
-
Blinku Zgłoś komentarzCholerna nieścisłość: Nigdy nie było chęci na Golloba we Wrocławiu
-
KACPER.U.L Zgłoś komentarzzgłoszą protest:))
-
elvis Zgłoś komentarzredaktor Wesoły sie przejezyczyl. Klub Włókniarz Czestochowa zbankrutowal.I juz go nie ma. Teraz powstal nowy klub...ktory z historia Lwów nie ma nic wspolnego...ale on to pewnie wie...:)
-
Cysio Zgłoś komentarzWszystkie potęgi prędzej czy później upadają, tylko Toruń wciąż TRWA(M) ;)
-
Donio Zgłoś komentarzHej pismaki naprawdę nie ma tematów, które warto poruszyć? Kto wam za te gnioty płaci?