Żużel. Motoarena to już kawał historii cyklu Grand Prix. Dziesięć turniejów w Toruniu spięło się piękną klamrą

Tomasz Janiszewski
Tomasz Janiszewski

Największy dramat - karambol zabiera Doyle'owi zdrowie i medal (2016)

Po trzech z rzędu turniejowych zwycięstwach na przedostatnie zawody w sezonie przyjeżdżał jako lider klasyfikacji i główny faworyt do mistrzostwa. Po Toruniu czekała wszystkich już tylko wyprawa do Melbourne i tam ostateczna batalia. Jason Doyle był w fenomenalnej dyspozycji, słusznie uchodząc za faworyta do tytułu. Niestety, już w pierwszym starcie uczestniczył w fatalnej kraksie, w którą zamieszani byli też Fredrik Lindgren i Chris Harris. Australijczyk z impetem uderzył w bandę wraz z Brytyjczykiem i doznał poważnej kontuzji. Pęknięta kość w lewym łokciu, zwichnięty bark i przebite płuco - diagnoza była brutalna, a marzenia o złocie musiały zostać odłożone w czasie. Na rok. Doyle dopiął bowiem swego w kolejnej edycji IMŚ.

CZYTAJ WIĘCEJ: Z Jasonem Doyle'm ryk forBET Włókniarza będzie znacznie głośniejszy

Czy w 2020 roku masz zamiar wybrać się na turniej Grand Prix do Torunia?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Żużel na Facebooku
WP SportoweFakty
Zgłoś błąd
Komentarze (8)