Wielkość Senny determinowały jego wyniki na torze. Jego legendy nie stworzyła tragiczna śmierć, a to, co potrafił robić z kierownicą w rękach. Wygrał 41 wyścigów, najwięcej w Monte Carlo - torze ulicznym, ciasnym, trudnym technicznie, do dziś najbardziej wartościowym obiekcie, na których chciałby zwyciężyć każdy zawodowy kierowca.
Sięgał 65 razy po pole position, 19 razy notował najlepsze okrążenie w wyścigu - czterokrotnie w Monako. Stawał 80 razy na podium i wreszcie zdobył trzy tytuły mistrza świata. Jednak to nie wywalczone trofea decydowały o jego wielkości.
- On nie musiał wygrać, ale wiadomo było, że zawsze wykorzystywał wszystko, co mógł, żeby to zrobić. Widział każdą kałużę, potrafił ocenić, jaki wpływ na warunki ma padający deszcz, przewidzieć błędy człowieka. Jego umysł pracował zupełnie inaczej niż u pozostałych. Byli tacy goście, jak Nigel Mansell, który po prostu jechał najszybciej, jak umiał i już. Czy jak Michael Schumacher, moim zdaniem wybitny, fantastyczny rzemieślnik, ale bez magii. A Senna miał w sobie jakiś element ponadnaturalny. Coś, co sprawiało, że czuł, widział, rozumiał więcej - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty wybitny fachowiec dziedzinie motorsportu, Włodzimierz Zientarski.
Śmierć Senny uratowała życie wielu innym. Nie możemy o tym zapominać. Po tragicznych wydarzeniach na Imoli standardy bezpieczeństwa w F1 poprawiały się z każdym rokiem.
Wypadek Roberta Kubicy w 2007 roku podczas GP Kanady mógł skończyć się tragicznie, gdyby nie to z jaką precyzją konstruuje się dzisiaj bolidy. Senna dawniej był synonimem sukcesu w sporcie. 22 lata po śmierci powinien jednak przywoływać na myśl również bezpieczeństwo, jakie na torach Formuły 1 mają zagwarantowane jego następcy.
-
Tomasz Borowiecki Zgłoś komentarz
HAHAHA Zientarski wybitny fachowiec. On jest takim fachowcem w sportach motorowych jak Szpakowski w piłce -
julsonka Zgłoś komentarz
tak szybko mija ten czas ....;/;( -
dkfranek Zgłoś komentarz
przyznam że mam nieco inne pojęcie o sportowej rywalizacji.. -
nikiStart Zgłoś komentarz
Pamiętm te czasy teraz F1 to popierdółka nie wyścigi -
pablo80 - RSKZ Zgłoś komentarz
Na zawsze wielki... -
AVE STAL Zgłoś komentarz
wypadek bodajze wtedy Eurosport transmitował wyscigi F1 ...widzialem i wypadek Rubensa i Rolanda i wlasnie ten......to byl najczarniejszy weekend w historii F1......RIP AYRTON!!!! -
KATO Zgłoś komentarz
wystarczyło, że popadał deszcz i rzemieślnik Schumacher mógł wiązać buty Ayrtonowi. Dobrze go Zientarski określił.