Euro 2016: tak rodziła się gwiazda - kroki milowe Bartosza Kapustki
Na początku grudnia pojawiła się pierwsza poważna rysa na wizerunku Kapustki. Wcześniej młody pomocnik Cracovii był na ustach piłkarskiej Polski ze względu na występy na boisku, ale wtedy znalazł się w centrum zainteresowania mediów z innego powodu.
W nocy z 2 na 3 grudnia wraz z kilkoma innymi piłkarzami Cracovii udał się do klubu "Frantic", gdzie został zaatakowany przed innego z gości lokalu. Mocno nie ucierpiał i szybko wrócił do treningu, ale kontrowersje wzbudził termin wizyty piłkarzy Pasów w klubie. Podopieczni Jacka Zielińskiego poszli się zabawić na trzy dni przed spotkaniem na szczycie Ekstraklasy z Piastem, a w wyniku zajścia Kapustka nie mógł wziąć udziału w arcyważnym spotkaniu z gliwiczanami.
Klub nałożył na niego karę finansową, ale Kapustka nie tylko wylądował na dywaniku u trenera Jacka Zielińskiego i prezesów Cracovii, ale też jako reprezentant Polski musiał się tłumaczyć przed selekcjonerem. Wydawało się wówczas, że stracił w oczach Adama Nawałki.
- To dla mnie nauczka. Może dobrze, że dostałem lekcję już w tym wieku. Do pewnych rzeczy będę podchodził poważniej i teraz się trzy razy zastanowię, zanim coś zrobię. Traktuję to jako cenną lekcję. Do piłki podchodzę w stu procentach poważnie i takie sytuacje już się nie powtórzą. Nie był to łatwy czas, bo rodzina i bliscy martwili się o mnie, ale to już na szczęście jest za mną - zapewniał parę tygodni po niefortunnej wyprawie do "Frantica".