Bartłomiej Bonk - medalista z zaskoczenia
Murowanym kandydatem do olimpijskiego medalu, jednym z głównych faworytów do złota, był Marcin Dołęga. Na jego korzyść działało jeszcze to, że większość jego głównych rywali wycofała się z rywalizacji. Polski sztangista spalił jednak trzy próby w rwaniu i od razu pożegnał się turniejem.
Niespodziewanie dobrze radził sobie natomiast Bartłomiej Bonk. Ten zaczął od mniejszego ciężaru, ale po pierwszej części dwuboju i tak był pierwszy. W podrzucie Polak tak silny nie jest, ale nie chciał się poddać. Reprezentant Polski uporał się ze sztangą o ciężarze 220 kilogramów i w tym momencie miał sześć kilo przewagi nad resztą stawki! Ciężaru 225 kilo nie dał już rady udźwignąć, chociaż zabrakło niewiele. Ostatecznie Bonk, ku zaskoczeniu wszystkich, dał się pokonać tylko dwóm rywalom i zajął trzecią lokatę, co dało mu brązowy medal. - Już trochę emocje ze mnie schodzą, ale jestem bardzo zmęczony i szczęśliwy. To uczucie nie do opisania. Miałem takie problemy zdrowotne, że zastanawiałem się czy w ogóle tu przyjechać. Zacisnąłem jednak zęby i się udało. Teraz jestem przeszczęśliwy -mówił po zawodach w rozmowie z TVP nasz medalista olimpijski.
-
arekPL Zgłoś komentarzczoła przed zawodnikami którzy do tej pory nas i mnie mile zaskoczyli (choćby BONK) i powalczyli z całych sił aby zdobyć medal a było widać jak bardzo się z tego cieszyli a rzut na matę jaki wykonał z radości Janikowski na swoim trenerze (chyba Zawadzkim).... to dla mnie taki gest który zapamięta się jak Kozakiewicza w Moskwie tyle , że całkiem odmienny ...... P.S. Myślę, że jednak kilka "gwiazd" nie powinno jechać na Olimpiadę , byli bez formy ( choćby tyczkarki) , no ale te kilkanaście osób "pewniaków" pojechało w ramach poprzednich zasług !!!!!