Mundial 2018 - historia. Dramaty, porywające mecze, piłkarskie wojny. Najbardziej pamiętne półfinały MŚ
Bitwa o Goeteborg
Szwecja - RFN 3:1, MŚ 1958
Po tym meczu kraje prawie zerwały stosunki dyplomatyczne, niemieckie knajpy wycofały szwedzkie specjały z menu, prostytutki odmawiały świadczenia usług. Na stadionie w Goeteborgu doszło niemal do rękoczynów.
Szwedzi, ówcześni gospodarze, spisywali się zaskakująco dobrze. Rodacy oszaleli na ich punkcie, więc w półfinale zgotowali Niemcom piekło. Gorąca atmosfera jeszcze podjudzała piłkarzy.
Lennart Skoglund wyrównał (1:1) i wtedy ruszyła lawina. Kulminacją był faul Ericha Juskowiaka. Wprawdzie czerwonej kartki nie zobaczył (bo nikt ich wtedy nie wymyślił), ale arbiter wyrzucił go z murawy. Banita nie chciał zejść, udał się do szatni po długich negocjacjach z kapitanem, Fritzem Walterem. W przewadze miejscowi wyprowadzili dwa ciosy i weszli do finału. Po spotkaniu ciągle wrzało, węgierskiemu arbitrowi dostawało się za rzekome sprzyjanie gospodarzom. Niemcy grozili, że nie postawią już nogi na tamtejszej ziemi.
Szwedzi w finale wiele nie zdziałali, nie potrafili upilnować Pelego i przegrali 2:5 z Brazylijczykami, ale Canarinhos docenili wysiłek rywali i zrobili rundkę honorową z ich flagą.