Auckland udanym eksperymentem - podsumowanie cyklu Grand Prix
Dopiero ostatni turniej rozstrzygnął losy mistrzostwa świata. Przed zawodami w Toruniu Chris Holder miał dwa punkty przewagi nad Nickim Pedersenem. Faworytem był Australijczyk, za którym przemawiała doskonała znajomość toruńskiego toru. O tym, kto zdobędzie złoty medal IMŚ zadecydował drugi z półfinałów, w którym spotkali się obaj pretendenci do mistrzowskiego tytułu. Za pierwszym podejściem upadek zanotował Duńczyk, a po chwili pod bramą parkingu doszło do przepychanki między oboma zawodnikami. - Nie byłem wystarczająco szybki tego dnia, ale w półfinale zdołałem dobrze wyjść ze startu z pola drugiego, co nie było łatwym zadaniem. Spod taśmy byłem zdecydowanie szybszy od Chrisa i wypchnąłem go do krawężnika. Na pierwszym wirażu, przy kredzie było trochę nierówności i to akceptuję. Jednak kiedy weszliśmy w łuk, on zjechał jeszcze bardziej do linii i w miejscu, w którym nikt nie odważył się jeździć, uderzył tylnym kołem w krawężnik. Wówczas stracił kontrolę nad motocyklem, zaczął jechać w moim kierunku i uderzył mnie po raz drugi - ocenił Pedersen.
Po tym jak w powtórce Holder dojechał do mety na pierwszym miejscu, jasne stało się, że to Australijczyk został nowym mistrzem świata. Na trybunach toruńskiego stadionu zapanowała euforia, a sam zawodnik długo cieszył się z sukcesu. - Każdy żużlowiec marzy o tym, by zostać mistrzem świata. Ja także zawsze chciałem zdobyć złoto. Nie udało mi się to wśród juniorów, ale teraz jestem najlepszy na świecie. Osiągnąłem to w wieku 25 lat i jest to mój pierwszy medal i od razu złoty. Różnie dochodzi się do sukcesów. Jedni czekają na to wiele lat, zdobywając medale różnych kolorów. Mnie się udało od razu w pierwszym sezonie szansy na mistrzostwo zdobyć tytuł. Ogromnie się z tego cieszę. Nie dociera do mnie jeszcze skala tego sukcesu. To wręcz nieprawdopodobne - przyznał Holder. Same zawody zakończyły się zwycięstwem Antonio Lindbaecka, dla którego był to drugi triumf w tym sezonie. Był to niezwykle udany dla czarnoskórego żużlowca rok. - Na początku tego sezonu zmagałem się z różnego rodzaju problemami. Później, w połowie rozgrywek zdecydowałem się wymienić silniki. Wówczas wszystko zaczęło się układać po mojej myśli. Jednak zanim dokonałem zmian, po jednej z nieudanych rund zadzwoniłem do swojej dziewczyny i powiedziałem jej: "Nie mam zamiaru dalej startować w Grand Prix. Rezygnuję!". Byłem wtedy aż tak wściekły. Później jednak wszystko się zmieniło, wygrałem swoją pierwszą rundę Grand Prix w Terenzano i wszystko zaczęło się układać. Ogólnie ten sezon był dla mnie wyjątkowy - ocenił Lindbaeck.Na drugim miejscu zawody zakończył Tomasz Gollob, który w wyścigu finałowym dwoił się i troił, aby wyprzedzić Lindbaecka, lecz jego ataki spełzły na niczym. - Zawsze mówię, że to, co jest piękne trwa krótko, a to, co jest złe trwa długo. Oczywiście cieszę się i będę długo pamiętać te zawody. Podium w Grand Prix nie zdarza się codziennie, tym bardziej w domu, w Polsce. Generalnie robię to dla kibiców, mówię to bardzo często, ponieważ to czuję. Nie jeżdżę tylko dla siebie, ale dla kibiców, którzy bawią się na trybunach i tych milionów ludzi, którzy nas oglądają w telewizji. To im się należy, my to robimy dla nich - powiedział po turnieju Gollob. Występu w Toruniu do udanych nie może zaliczyć Jarosław Hampel, który zdobył zaledwie 3 punkty. Lepiej spisał się Maciej Janowski. Mistrz świata juniorów startował z dziką kartą i udział w Grand Prix Polski zakończył na półfinale. - Wiadomo, że tutaj każdy jedzie dla siebie. W Grand Prix ciężko zdobywa się punkty. Jak widać, można było wygrywać nawet z takimi rywalami podczas Grand Prix. Zdaję sobie jednak sprawę, że nadal czeka mnie sporo pracy. Wiem, że muszę jeszcze dużo trenować i nabierać praktyki, a w przyszłości będzie coraz lepiej - przyznał Janowski.
Zawody w Toruniu były ostatnimi w karierze dla Jasona Crumpa. Australijczyk przed ostatnim w tym roku turnieju ogłosił decyzję o końcu startów w elitarnym cyklu. Po jego ostatnim biegu fani zasiadający na Motoarenie wstali z miejsc i oklaskiwali trzykrotnego mistrza świata. - Pewnie, że ciężko żegnać się z czymś, co towarzyszyło ci przez prawie 17 lat. Byłem częścią Grand Prix, a cykl odgrywał ważną rolę w moim życiu. Nadszedł jednak moment, w którym trzeba było powiedzieć - koniec. Myślę, że to dobra decyzja, która pozytywnie odbije się na mojej rodzinie. Będę miał teraz więcej czasu dla moich najbliższych - ocenił Crump.
Wyniki:
1. Antonio Lindbaeck (Szwecja) - 19 (2,3,3,3,0,2,6)
2. Tomasz Gollob (Polska) - 21 (3,2,3,3,3,3,4)
3. Greg Hancock (USA) - 13 (2,0,2,3,2,2,2)
4. Chris Holder (Australia) - 15 (3,3,1,3,2,3,d)
5. Martin Vaculik (Słowacja) - 12 (3,2,3,0,3,1)
6. Emil Sajfutdinow (Rosja) - 11 (3,2,2,1,3)
7. Nicki Pedersen (Dania) - 9 (1,1,3,2,1,1)
8. Maciej Janowski (Polska) - 8 (0,3,1,2,2,0)
9. Fredrik Lindgren (Szwecja) - 8 (2,3,1,1,1)
10. Chris Harris (Wielka Brytania) - 6 (1,1,0,1,3)
11. Hans Andersen (Dania) - 5 (2,0,0,1,2)
12. Jason Crump (Australia) - 5 (1,0,1,2,1)
13. Andreas Jonsson (Szwecja) - 4 (1,2,0,0,1)
14. Jarosław Hampel (Polska) - 3 (0,1,d,2,0)
15. Bjarne Pedersen (Dania) - 3 (0,1,2,0,0)
16. Peter Ljung (Szwecja) - 2 (0,0,2,0,0)
Rezerwowi:
17. Emil Pulczyński (Polska) - 0 ()
18. Kamil Pulczyński (Polska) - 0 ()
Bieg po biegu:
1. Vaculik, Andersen, Jonsson, Hampel
2. Gollob, Hancock, N.Pedersen, Ljung
3. Sajfutdinow, Lindbaeck, Harris, B.Pedersen
4. Holder, Lindgren, Crump, Janowski
5. Lindgren, Gollob, Harris, Andersen
6. Holder, Sajfutdinow, Hampel, Hancock
7. Lindbaeck, Vaculik, N.Pedersen, Crump
8. Janowski, Jonsson, B.Pedersen, Ljung
9. Lindbaeck, Hancock, Janowski, Andersen
10. Gollob, B.Pedersen, Crump, Hampel (d)
11. Vaculik, Ljung, Holder, Harris
12. N.Pedersen, Sajfutdinow, Lindgren, Jonsson
13. Holder, N.Pedersen, Andersen, B.Pedersen
14. Lindbaeck, Hampel, Lindgren, Ljung
15. Gollob, Janowski, Sajfutdinow, Vaculik
16. Hancock, Crump, Harris, Jonsson
17. Sajfutdinow, Andersen, Crump, Ljung
18. Harris, Janowski, N.Pedersen, Hampel
19. Vaculik, Hancock, Lindgren, B.Pedersen
20. Gollob, Holder, Jonsson, Lindbaeck
Półfinały
21. Gollob, Hancock, Vaculik, Janowski
22. Holder, Lindbaeck, N.Pedersen, Sajfutdinow
Finał
23. Lindbaeck, Gollob, Hancock, Holder (d1)
-
PATRON Zgłoś komentarzświadkami jednego z najmniej ciekawych. Starzy uczestnicy GP trzymają swoje pozycje dzielnie, lecz słabną,a młodzi jeszcze są za słabi,aby ich pokonać. Jedyny młodszy Holder,który się przebił z niemałą pomocą osób trzecich. Gollob,który miał walczyć o mistrza,w kilku turniejach zaprezentował się beznadziejnie,a mimo to zajął czwarte miejsce.To raczej niedobrze świadczy o poziomie tegorocznego cyklu. Poziomu nie podniósł także fakt braku Hampela od połowy roku. Mniej widzów na stadionach,oprócz toruńskiego,tylko potwierdza ,że Grand Prix spowszedniało,nie tylko wśród polskich kibiców, i nie budzi już takich emocji. Ciekawe jaka będzie frekwencja gdy karierę zakończy Tomasz Gollob? Chyba będzie jeszcze gorzej,bo Hampel prawdopodobnie nie udźwignie tego problemu. Całkowitą porażką w tym roku jest postawa Andreasa Jonssona ,który miał wielkie aspiracje,a tylko dzięki niezrozumiałym decyzjom, będzie miał możliwość na rehabilitację w przyszłym sezonie. Za to wielki niesmak pozostawiło wydarzenie z półfinału ostatniej GP w Toruniu,w którym Holder skorzystał z pomocy sędziego,co zapewniło mu tytuł mistrza świata. Czyżby pomógł mu fakt sponsoringu przez producenta potwornie niesmacznego napoju? Komentarz NIE zawierał lokowania produktu.
-
Tigrus Zgłoś komentarzRewelacyjnie by było gdyby Crump dostał dziką kartę na pierwsze GP w 2013.
-
MISTRZ 2012 Zgłoś komentarzszkoda że tak piękny sezon już się skończył :( Bardzo ciekawa liga no i znakomite GP, oby więcej takich sezonów!!!
-
nitty-gritty Zgłoś komentarzbluzgi i głupawe wyzwiska królują na forum a wartościowsze teksty znikają. Drugim pretekstem są liczne, żywiołowe komentarze pod wypowiedzią prezesa Komarnickiego. Życzenia pana prezesa o obniżeniu KSM wywołały gremialne protesty przeciw tej skompromitowanej regulacji. Trzecim zaś powodem jest spełnienie jednego z moich postulatów zamieszczonych w tekście (patrz pkt.6). Jeśli tak dalej pójdzie to spełnią się wszystkie moje życzenia . […] Pozwolę sobie na postawienie kilku postulatów, choć wiem, że raczej piszę sobie a muzom ale jednak kropla drąży skałę. 1. Likwidacja pojęcia 'nierówny start'. Przykładem niech będzie 15 bieg w toruńskim GP. Proszę mi wytłumaczyć dlaczego sędzia przerwał bieg! Emil czołgał się i musiał wyhamować tuż przed taśmą, pozostali wyszli równo za co zostali ukarani a Emil niezasłużenie dostał drugą szansę. W tym sezonie w lidze i w GP mieliśmy podobnych sytuacji zbyt wiele, sędziowie wielokrotnie wypaczyli wynik. 2. Wykluczenia za spowodowanie upadku - w większości przypadków upadek zdarza się w wyniku walki dwóch zawodników, często obydwaj są równie winni albo i niewinni (np dziura w torze) ale sędzia musi wykluczyć jednego z nich. Od jakiegoś czasu sędzia ma wytrych w postaci pierwszego łuku. Ale jeśli się powiedziało A to trzeba powiedzieć B - jeśli nie ma jednoznacznej oceny (jakże często w TV co ekspert to inne zdanie) to sędzia powinien mieć prawo do powtórki w pełnym składzie niezależnie na którym kółku nastąpił upadek. 3. Kompletna likwidacja wszystkich 'wynalazków' typu KSM, ZZ itp - korzyści jakie przynoszą te regulacje są niewspółmiernie małe do szkód. Śmiem twierdzić, że to pierwsze gwoździe do trumny żużla. Oczywiście są inne w tym obiektywne poważne przyczyny spadku popularności żużla ale czy CMA, jokery i inne udziwnienia uratowały angielski żużel? Nie! Wręcz go pogrążyły. Jedyny wprowadzony w ciągu ostatnich 20 lat przepis który się broni to punkt bonusowy za dwumecz. 4. Dowolność w ustalaniu składów drużyn, wszelkie ograniczenia są patogenne na co mamy szereg dowodów w ostatnich latach. Z drugiej strony rozumiem strach przed wyścigiem zbrojeń i zapaścia finansową. A może zamiast regulaminów finansowych, które przecież nie będą dotrzymywane, limitów zawodników, krajowych, zagranicznych, juniorów (ależ było tych niewydarzonych pomysłów w ostatnich latach) wprowadzić proste i prawdopodobnie skuteczne rozwiązanie: ograniczenie ilości transferów do jednego na rok na drużynę. (może dwóch a może nie dotyczy to wychowanków, nie dotyczy beniaminków - do rozważenia), zawodnicy będą mniej skłonni do windowania cen, skończy się 'wędrówka ludów'. 5. Koniec obowiązkowych startów juniorów. Ten przepis ma za zadanie podnieść umiejętności młodych zawodników w wyniku rywalizacji z najlepszymi. To, że obniża się poziom sportowy ligi to ewidentne, to, że psuje się morale młodych ludzi to ewidentne. To, że podnosi się ich poziom sportowy to dyskusyjne. W pierwszym okresie na pewno tak ale co potem? Dlaczego od czasów Śwista mamy stale medale w IMŚJ a po kilku latach z medalistów wyrastają średniacy. Przyczyn może być więcej ale decydujące jest rozpieszczanie młokosów. Tatuś, sponsor, trener, prezes juniorkowi nadskakują bo potrzebny jest w składzie a potem kiedy trzeba powalczyć o wyższe cele są umiejętności techniczne ale brakuje jaj, które ww panowie juniora pozbawili. Reasumując: w lidze nr 1-6 dla seniorów (może być junior jeśli dobry), pod nr 7,8 wyłącznie juniorzy jako rezerwa zwykła, bez biegów juniorskich. W zamian kluby trzeba zmusić do szkolenia młodzieży (nie mam pomysłu jak, ale jest tyle tęgich głów). Marzą mi się popularne kiedyś czwórmecze młodzieżowe w których cała szesnastka była wyrównana, poziom wysoki i pełno emocji. Trzeba pożegnać się z pseudonowoczesnym, nibyrynkowym sposobem myślenia, że juniorów będą produkować Wawrowy i druga liga. Ten system funkcjonuje w potężnych dyscyplinach, piłce czy koszykówce ale w żużlu jest psu na budę. 6. Reforma zarządzania polskim żużlem. Wiele złego zaczęło się dziać odkąd ekstraligą rządzą prezesi. To jest jakiś chory układ. W biznesie jeśli spółki skupiają się dobrowolnie w organizację nadrzędną to powołują jej zarząd, który odpowiada w całości za jej funkcjonowanie i cyklicznie jest rozliczany przez udziałowców (gwoli ścisłości są też inne rozwiązania ale ten model jest najczęstszy). Nadmiar demokracji w Ekstralidze, gdzie jest tyle charyzmatycznych postaci i tyle sprzecznych interesów szkodzi. Prezesi muszą scedować swoje prawa na rzecz wąskiej grupy osób - zarządu. Wiąże się z tym jeszcze jeden istotny problem: lobbing. Lobbing w biznesie, mediach i co ważne we władzach światowych. Chciało by się aby prezes bywały w Barcelonach i na innych salonach, mający rozliczne predyspozycje zasiadł we władzach FIM, no ale łatwiej na fali popularności zostać senatorem.
-
Tim Zgłoś komentarzdługo nie przetrwać w kalendarzu ze względu na koszty.Biznesmen nowo zelandzki to jest organizator całego przedsięwzięcia miał ponad milion dolarów straty.Bez Australii i podziału kosztów nie długo po Auckland będzie tylko wspomnienie i z promocji żużla będą nici. Tylko BSI musi trochę ustąpić z żądań finansowych.
-
Prosto_i_w_lewo Zgłoś komentarzwyrozumiałość, gdyż nie jestem "zawodowcem" i dopiero się uczę, jednakże staram się pisać jak najlepiej ;) Pozdrawiam ;)
-
Bronek z umiłowania Zgłoś komentarzBez dwóch zdań, najlepsze i najciekawsze zawody były w Lesznie!!!
-
małaMi Zgłoś komentarzNie klikam. Nie jestem ciekawa :( Skoro artykuł w takiej formie, to pewnie wątpliwej jakości.