Grand Prix Australii: fuksiarze z Włoch, super występ Magnussena
Najwięksi pechowcy - Haas F1 Team
Takiej historii nie wymyślili największy dramaturdzy oskarowych produkcji z hollywood. Haas F1 Team długo jechał w Melbourne po punkty, które dawałyby stajni z Kalifornii na otwarcie sezonu drugą lokatę w mistrzostwach świata, tuż przed broniącym tytułu Mercedesem. Z Antypodów wracają jednak z zerowym dorobkiem.
Kevin Magnussen i Romain Grosjean zmierzający do mety wyścigu w Australii na 4. i 5. pozycji zatrzymali swoje samochody, krótko po opuszczeniu alei serwisowej, z której wyjechali bez dokręconych kół. Najmłodszy zespół w stawce naraził się tym na pośmiewisko, ale mało komu było do śmiechu. Amerykanom współczuli wszyscy.
W Bahrajnie będą w centrum uwagi po tym jak zostawili za sobą dobre wrażenie na inaugurację. Zwłaszcza, że zaimponowali nie tylko w wyścigu, ale również w kwalifikacjach, gdzie przewodzili zespołom środka stawki plasując się tuż za czołową trójką.