F1. GP Belgii. Wygrani i przegrani. Lewis Hamilton kroczy po tytuł. Ferrari musi myśleć o gruntownych zmianach
Przegrany: Ferrari
Kompromitacja - to słowo, które najlepiej oddaje występ Włochów w GP Belgii. Na katastrofę zanosiło się już od piątkowych treningów F1, w których zespół plasował się poza czołową dziesiątką. Kwalifikacje i wyścig nie przyniosły przełamania, a w Maranello mają nad czym myśleć. Zwłaszcza że kolejne tory w kalendarzu F1 (Monza i Mugello) mają podobną charakterystykę do Spa-Francorchamps.
Do tego tradycją stały się już problemy Ferrari ze strategią, a w GP Belgii doszły do tego dodatkowo fatalne pit-stopy. Pierwsza wymiana kół u Charlesa Leclerca trwała ponad 10 s., druga - ponad 5 s.
Ferrari nie należy do biednych w F1, ale na pewno ekipie wiatr wieje w oczy. Pandemia koronawirusa sprawiła, że zamrożono szereg prac rozwojowych. Oznacza to, że Włosi zostaną z obecnym bolidem aż do końca 2021 roku. Dlatego Ferrari w formie zobaczymy najwcześniej w sezonie 2022. Dla fanów tej ekipy to fatalna wiadomość.