Na początku lat 70. Hunt dowiedział się, że po śmierci babci odziedziczy część jej majątku. Brytyjczyk miał nadzieję, że jakiś procent tej kwoty może uzyskać od razu. W końcu wchodził w wiek najlepszy dla kierowcy. Pieniądze chciał zainwestować w siebie - zyskać miejsce w czołowym zespole F3 albo przenieść się do F1.
Hunt nie potrafił jednak przekonać swojej rodziny do tego, że postawienie na wyścigi jest słusznym wyborem. - Moja filozofia jest prosta. Najważniejsze w życiu jest wykształcenie i całej szóstce naszych dzieci zapewniliśmy takie, na jakie było nas stać. James ciągle ma swój pokój w naszym domu. W kuchni mamy jedzenie i zawsze będzie mógł u nas zjeść posiłek. Zawsze będzie mile widziany w naszym domu, ale nie damy mu ani grosza na wyścigi - takie słowa ojca Hunta przytacza Chris Marshall. Był on szefem teamu, w którym startował Brytyjczyk i prowadził negocjacje z jego rodzicami.
Hunt potrafił jednak walczyć o swoje. Gdy w roku 1972 stracił miejsce w zespole F3, po czasie zagroził procesem sądowym Maxowi Mosleyowi. Brytyjczyk twierdził, że został niesłusznie zwolniony z kontraktu. Był w stanie odstąpić od procesu pod warunkiem, że otrzyma samochód spełniający wymogi regulaminowe F2.
Mosley ugiął się pod presją młodego kierowcy i udostępnił mu bolid March 712, w którym zamontowano silnik o pojemności 1850cc. W zamian Brytyjczyk zrezygnował z pieniędzy jakie miał otrzymać od Mosleya za starty i wypełnienie kontraktu w F3.