Lewis Hamilton jeszcze nie może być pewny tytułu. Sebastian Vettel specjalistą od wielkich powrotów
Sezon 2014 - Seria Hamiltona dobiła Rosberga
Gdy stało się jasne, że mistrzowski tytuł rozstrzygnie się między duetem Mercedesa, w garażu stajni z Brackley zaczęło być naprawdę gorąco. Dystans jaki dzielił niemiecki zespół od reszty stawki sprawiał, że większość wyścigów kończyła się ich dubletem. W ten sposób większa strata punktów Rosberga lub Hamilton mogła praktycznie przekreślić szanse drugiego na tytuł.
W trakcie GP Belgii adrenalina buzowała mocno w obu kierowcach i doszło do ich słynnej kolizji tuż po rozpoczęciu wyścigu. W wyniku tamtego zderzenia do mety nie dojechał Hamilton, a Rosberg cieszył się już z 29 punktowej przewagi nad Brytyjczykiem. Na zawsze zapomniano też o spokojnej atmosferze w boksach Mercedesa.
Lewis Hamilton, mimo złej sytuacji, nie załamał się i na porażkę ze swoim zespołowym partnerem odpowiedział serią czterech zwycięstw z rzędu. Choć w Singapurze pomogła mu awaria elektroniki w samochodzie Rosberga, to i tak przy swojej niezwykłej skuteczności szybko odrabiał znaczącą stratę po sierpniowym wyścigu na Spa-Francorchamps.
Ostatni zryw Rosberga nastąpił jeszcze po wygnanej w Brazylii, gdy zachował szanse na mistrzostwo dzięki przedziwnemu regulaminowi, który gwarantował zwycięzcy ostatniego GP w Abu Zabi aż 50 punktów. Hamilton nie pozwolił sobie jednak wydrzeć zwycięstwa i triumfował po raz jedenasty w sezonie. Rosberg mógł sobie pluć w brodę, wygrywając tylko raz po tym jak uzyskał tak znaczną przewagę po pamiętnych zawodach w Belgii. Wcześniej prowadził bowiem równorzędną walkę z Hamiltonem i wielu ekspertów uznało w tamtym momencie Niemca za faworyta do tytułu