F1: Red Bull traktuje kierowców jak przedmioty. Wyrzucani co chwilę, muszą realizować się poza F1
Niespełniona nadzieja Amerykanów
Scott Speed był pierwszym Amerykaninem w F1 od roku 1993, gdy w stawce znajdował się Michael Andretti. Red Bull za sprawą Speeda chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Z jednej strony nieco wypromować się za wielką wodą, z drugiej przyczynić się do większego zainteresowanie F1 w tym rejonie.
Wprawdzie w roku 2003 Speed był w stanie wygrać konkurs talentów Red Bulla, ale starty w Toro Rosso w sezonie 2006 okazały się zbyt dużym wyzwaniem. Ostatecznie w 28 wyścigach nie zdobył ani jednego punktu. Dwukrotnie dojeżdżał do mety na dziewiątej pozycji, co okazało się jego najlepszym wynikiem w całej karierze.
Dlatego w roku 2007 stał się pierwszą ofiarą Red Bulla. Zespół nie miał skrupułów, by wyrzucić go w trakcie trwania rywalizacji i postawić na wschodzącą gwiazdę - Sebastiana Vettela. Niemiec chwilę później odwdzięczył się czwartym miejscem w Chinach.
ZOBACZ WIDEO Championship: Grabara nie uchronił Huddersfield przed porażką. Dobry występ nie wystarczył [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Za to Speed próbował sił w różnych seriach wyścigowych - od NASCAR, Indianapolis 500 po Formułę E i rallycross. Z mizernym skutkiem.
-
yes Zgłoś komentarzCzytam, że kierowcy Red Bulla realizują się poza F1. SF piszą o Kubicy w różnych kontekstach. Tylko czasami jest bezpośrednio na temat F1.
-
eF1.pl Zgłoś komentarzliczby. Tam nigdy nie będzie dwóch równorzędnych kierowców.