F1: 1000. wyścig w historii. Momenty, które wstrząsnęły królową motorsportu
Śmierć Julesa Bianchiego
Niestety, w roku 2014 Formuła 1 przypomniała kibicom, że w motorsporcie nigdy nie uda się zminimalizować ryzyka. Po latach doszło bowiem do kolejnego śmiertelnego wypadku. Pechowcem okazał się Jules Bianchi. Była to pierwsza tragedia w F1 od roku 1994 i wydarzeń z Imoli, w wyniku których życie stracił Ayrton Senna.
Bianchi w październiku 2014 roku w Japonii miał ogromnego pecha. Wyleciał z toru w momencie, gdy jeden z dźwigów wyciągał z pobocza uszkodzony pojazd Adriana Sutila. Francuz trafił w niego ze sporą prędkością, uderzenie wywarło przeciążenie o wartości 254 G.
Kierowca z Francji znajdował się w stanie śpiączki, jego stan określano jako krytyczny. Ostatecznie zmarł w Nicei 17 lipca 2015 roku.
Śmierć Bianchiego wywołała dyskusję na temat bezpieczeństwa w F1 i odsłoniętych kokpitów samochodów. Ostatecznie królowa motorsportu pozostała wierna swojej tradycji i kokpity pozostały otwarte, ale w roku 2018 do konstrukcji samochodu dodano system Halo. To specjalny pałąk ochronny, który ma chronić głowę kierowcy.
-
k73 Zgłoś komentarzStanach, gdzie tragiczne wypadki wielkich zawodników (Dale Earnhard - Nascar, czy Greg Moore - Indy Car) niewiele w tym zakresie zmieniły.
-
Wojtek Szabała Zgłoś komentarzlegalnie, tylko po to, żeby zatrudnić świetnego kierowcę do rewelacyjnego bolidu, w którym każdy odniósłby sukces i po to żeby być najbardziej dominującym zespołem, co jest równoznaczne z powolnym niszczeniem tego sportu